sobota, 22 czerwca 2013

Prolog, w którym wina leży między anielicami a wiatrem


Betowane przez Akirę.



   Aleksandr powoli zaczynał dochodzić do wniosku, że życie zwyczajnie go nienawidzi. Od miesiąca co jakiś czas miało miejsce coś, co skutecznie rujnowało równowagę. Spokój zdawał się znikać z jego życia permanentnie, a w pewnym momencie odechciało mu się nawet sarkać, gnoić i rzucać złośliwymi tekstami. To nie było do niego podobne, ponieważ bycie wrednym mogło uchodzić w tym wypadku za pasję.
 Kiedy spojrzał na chwilę za okno, przyszło mu do głowy, że o piętnastej musi wypić melisę zamiast zwyczajowej kawy. A może nawet więcej niż jedną. Wszystko to przez niekompetencje trzech kretynek pracujących kilka pięter niżej.
W rzeczywistości wina leżała — jak zawsze — gdzieś pośrodku. W tym wypadku między anielicami a wiatrem. Nie była niczym złym chęć wywietrzenia dusznego biura, ale nie można nazwać inaczej niż głupotą otwarcia okna na oścież przy tak wietrznej pogodzie, jaką można było wtedy obserwować. Wiatr zawiał mocniej tylko raz, a kartki z trzech biurek pofrunęły w różne strony.
 Pół biedy, gdyby były to zwykłe papiery, ale nie! Los nie mógł być na tyle łaskawy. Szczęście tylko, że część scenariuszy została spięta i wystarczyło je podnieść. Pech, że ostatnie trzy luzem dały się porwać podmuchowi i dziewięć kartek przemieszało się między biurkami. Jak nie nazwać idiotką anielicy Kariny, która zebrała je i patrząc tylko na numery stron poukładała, po czym zszyła z cierpiętniczą miną? Czy nie było wystarczająco jasne, że kiedy ma się do dyspozycji po trzy kartki o jednym numerze, trzeba spojrzeć na treść? Dość powiedzieć, że anielica Karina miała w poważaniu to, co stanie się z osobami, których życie miały warunkować scenariusze. Zbliżała się pora popołudniowej przerwy na herbatę. 
Aleksandra w zasadzie także nie obchodziłoby, co się stanie z tymi ludźmi, gdyby pracował na podobnym stanowisku, co ona. Jednak jako urzędnik Rosyjskiego Oddziału Urzędu Kontroli Planu, a dokładniej szef Działu Tworzenia, miał wpisane w obowiązki zlikwidowanie wszystkich niepożądanych anomalii wraz z szefem Działu Wcielania. Oboje z Dmitrijem byli w końcu członkami Sztabu Kontroli i to na tyle szeregowymi, żeby wysłano właśnie ich. 
 Westchnął ciężko i podniósł słuchawkę okropnie starego telefonu stacjonarnego. Wykręcił odpowiedni numer, a gdy tylko sygnał oczekiwania ustał, powiedział:
 —Dima, mamy problem.





2 komentarze:

  1. To bedem pierwsza :3
    Nie wiem o co chodzi, ale podoba mi się, jak to się zaczyna. Anielica Karina wykazuje bardzo podobny tok myślenia co ja. Nie wiem, czy jest się czym chwalić... '.' W każdym razie współczuję Aleksandrowi, dobrze go rozumiem, mnie też życie nienawidzi, ale jego chyba bardziej. Ja jeszcze przynajmniej nie muszę odpowiadać za czyjąś głupotę. I... i... Rosja <3 To także tego, ciekawa jestem, co dalej ;3
    Bai bai~

    OdpowiedzUsuń
  2. Ichi, coś Ty znowu wymyśliła? :D
    Mnie się podoba i mam wielką nadzieję, że przynajmniej tę historię doprowadzisz do końca. :)

    OdpowiedzUsuń